-Ożeń się ze mną.- poprosiła Bellatrix jeszcze raz.
Voldemort odwrócił wzrok i nie odpowiedział. Zapanowało milczenie przerywane
jedynie ciężkim oddechem Bellatrix. Jej pierś falowała szybko pod czarną szatą.-No dobrze, Bello. Skoro prosisz mnie o to po raz
kolejny, znaczy, że ci na mnie zależy. Ok. Ale zanim się zgodzę, ty musisz
przyrzec mi parę rzeczy. Jeżeli ja mam wchodzić z kimś w związek, muszę być
pewien, że ta osoba nie kłamie- rzekł w końcu Voldemort.-Och, tak, panie. Co mam przysiąc?- zapytała
Bellatrix z narastającą ekscytacją.-Najważniejsze: będziesz mi wierna, w tym sensie
małżeńskim, na zawsze. Potem, że będziesz mi pomagać w każdej mojej misji. Że
nie zawahasz się, jeżeli każę ci zabić bądź torturować kogoś, kogo ci wskażę.
Następnie, że nie będziesz dawała sobą pomiatać. Wraz z tym małżeństwem
otrzymasz miano "Czarnej Pani". I jest jeszcze coś. Jesteś, że tak
powiem, trochę za ładna na to miano. Będę musiał nieco uszkodzić twoją urodę,
żeby wszyscy bali się ciebie tak jak mnie- powiedział wolno Voldemort.
Bellatrix nie odpowiedziała od razu. Serce jednak ciągnęło ją w stronę zgody.-Dobrze, przysięgam że dotrzymam tych warunków. To
będzie dla mnie ogromny zaszczyt- odparła w końcu.-No, świetnie. Zobaczymy czy tego dotrzymasz. Ale
chyba wiesz, że przysięga jaką złożyłaś, była Przysięgą Wieczystą?- zapytał
Voldemort.-Tak, na pewno. Czarny Pan tylko taką przysięgę
przyjmuje- przytaknęła Bellatrix. Voldemort uśmiechnął się lekko i odrzekł:-W porządku, ożenię się z tobą. A co do tego twojego
wizerunku... nie martw się, zepsuję ci go dopiero po ślubie.
Ale czemu oni się ożenili
OdpowiedzUsuń